8 maj

Koniec z bieganiem

No dobra, nawarstwiło się. Pięta nie odpuszcza, a ostatnie skręcenie w kolanie też odebrało mi moce.
Tydzień temu pokusiłem się o 15km spaceru z myślą, że nie będzie to dla mnie obciążeniem.

Niestety już po dziewięciu kilometrach zabolało nie to czego się spodziewałem czyli kolano, a ponownie moja nudna pięta. Już wcześniej zdecydowałem, że muszę iść na odwyk z biegami powyżej 10km. Dlatego plany na półmaratony odsuwam na jesień.

Ale obecna sytuacja zmusza mnie by całkowicie wstrzymać bieganie na tydzień. Na szczęście nie pora jeszcze na biegową rentę. Powoli wrócę do krótkich treningów 2,5 – 5km, a do końca miesiąca wycofuję się z biegów na czas. Na parkrunie też zamieniłem bieganie na wolontariat, ale akurat to sprawia mi wielką przyjemność. Po spokojnym maju powoli wrócę do obiegu w czerwcu. Już zapisałem się na listopadowy Bieg Niepodległości. Dla mnie jest o tyle wyjątkowy, że zamknie rok “prawdziwego” biegania, bo to przy tym biegu po raz pierwszy się wystraszyłem, że to już na poważnie.

Poza tym ten bieg z wielu względów będzie wyjątkowy dla poznańskich biegaczy, ale myślę też, że zobaczymy u nas sporo gości z innych miast.
Do tego, na pewno zapiszę się też na inne, dłuższe biegi, a już będziemy się ścigać nad Rusałką w City Trailu. Wcześniejsze biegi które wybrałem zaczynają się w czerwcu.
Na początek 22 czerwca Dziewicza Góra Biega – tu mam plan zmierzyć się z ostatnią zimową porażką, gdzie miałem braki w przyczepności butów, ale przede wszystkim w kondycji. Teraz nadal nie będę miał kondycji, ale mam przynajmniej buty.
24 czerwca Bieg Czerwca ’56 – to mój wybór związany z osobistymi przekonaniami – dla Poznaniaka to wybór oczywisty.
24 lipca CityTrail OnTour – czyli pojedynczy bieg niestety nie wokół Rusałki, gdzie woda z jeziora powinna zapewnić nieco niższą temperaturę otoczenia, a w Lasku Marcelińskim. Co do innych biegów, na razie wstrzymuję się z planami. Największy nacisk położę na piątki i dziesiątki. Dopiero jesienią zmaluję coś dłuższego.

A co robić w związku z wielkim pragnieniem ruchu na wolnym powietrzu? Sprawa jest prosta. Okazało się, że rower który tak bardzo lubię nie obciąża mi ani pięty, ani kolana o czym przekonałem się w ostatnią sobotę robiąc 65km.

R e k l a m a

Podobają mi się te impulsywne przejażdżki bez celu, gdy skręcam tam gdzie chcę, przemierzając leśne ścieżki i ciekawe krajobrazy. Docieram do naprawdę pięknych miejsc, w których z chęcią spędziłbym więcej czasu. Już mam swoje ulubione ścieżki wokół jeziora Kierskiego i miejsca, gdzie chciałbym nagrać dźwięki ambientowe, dla tych którzy pragną relaksu.

Jazda miejscami niedostępnymi bywa niezwykle wciągająca, ale też kłopotliwa, jak na przykład przebicie się południową linią brzegową jeziora Kierskiego. Brak wyznaczonego ciągłego szlaku pieszo rowerowego, skutecznie potrafi wycisnąć kilka przekleństw ze zmęczonych ust.

R e k l a m a

Wystarczy jednak dojechać w takie miejsce z piękną przyrodą, by złość do ludzkości zamilkła wyparta przez lepsze emocje. Nawet bliżej Poznania są miejsca piękne, jak na przykład przy najpopularniejszym chyba szlaku zachodnim Rusałka/Strzeszynek/Kiekrz.

Wystarczy czasem zjechać kilkanaście metrów wgłąb niedostępnych miejsc by znaleźć obrazy wyjątkowe i to staram się właśnie robić.

Nabrałem jednak wielkiej ochoty by sprawdzić ile jestem w stanie przejechać kilometrów na moim holenderskim cudzie. Właśnie przyszła przesyłka z nowym suportem i korbami, tak więc po wymianie rzucę się na głęboką wodę. Ostatnie jazdy, nawet ta rekordowa w dużej mierze przebiegały szutrem i lasem zwykle z dala od asfaltu. Chciałbym więc sprawdzić ile mam w nogach, bo koledzy bez trudu wyciągają mega przebiegi i ciekawi mnie jak ja się mam do nich. Zrobiłem sobie nawet próbę kontrolną prędkości po trasie parkrunu i wyszło mi 00:14:51. Były odcinki gdzie odebrało mi oddech, czyli pojechałem intensywnie.
Średnie tętno 164 bpm, maksymalne 177, a minimalne 139. Zobaczymy latem jak zmieni się ten wynik. Najbliższy atak planuję na barierę 100km i myślę, że asfaltem powinienem przełamać ją bez oporów.

Poza tym, już niedługo wracam na siłkę, zwłaszcza że lada dzień uruchomią nowy plac w Parku Wodziczki, gdzie szykuje się całkiem zacny zestaw przyborów. No i rolki, kuszą mnie rolki, ale nie wiem czy pięta pozwoli. Na pewno jednak warto spróbować.

Jak więc widać, nie zamierzam się poddać, a wręcz przeciwnie. Na szczęście bieg to nie jedyna aktywność którą lubię i po prostu na wszystko przyjdzie odpowiedni czas.

R e k l a m a

autor: Adrian Diego Stan

Redaktor
Miłośnik fotografii, zabytkowych aparatów, motocykli i Szkocji
Sporty: bieg, rower, spacer, rolki, siłownia, wędrowanie
Lokalizacja: Poznań | Polska

FacebooktwitterpinterestlinkedintumblrmailFacebooktwitterpinterestlinkedintumblrmail


2 komentarze do “Koniec z bieganiem

  1. Tak, z pewnością nie emerytura! Dostałeś juz całą listę rad na FB,wiec ja już sobie daruje. Mała uwaga – letni Citytrail on tour w naszym mieście zawsze byl w lasku Marcelińskim. Sprawdź, żebyś nie szukał trzy kwadranse przed startem. My w tym roku w lipcu będziemy podbiegac pod góry na urlopie (wypoczynkowym)??

    1. Masz rację z Laskiem Marcelińskim, naniosę poprawkę – dziękuję. A rady na pewno się przydadzą, choć czasem gubię się w ich sprzecznościach 😉 pogadamy przy okazji 🙂

Leave a Reply