parkrun Błonie, Kórnik – tu wracam
Jeśli miałbym wymienić jednym tchem moje ulubione lokalizacje, to jedną z nich będzie na pewno parkrun Błonie, Kórnik. Ta niepozorna lokalizacja ma do zaoferowania znacznie więcej niż mogło by się wydawać.
Jak dotrzeć
Aby dotrzeć na start warto jednak dobrze się przygotować. Najlepiej jest tu dojechać samochodem i tu mamy do dyspozycji duży parking zlokalizowany przy drodze 434 zaraz za stadionem KSS Kotwica Kórnik, z którego na start mamy już tylko 350m marszu.
Drugą opcją będzie podróż rowerem wprost z Poznania, lub przejazd pociągiem z Dworca Głównego w Poznaniu na stację Kórnik, stąd dalej kierujemy się rowerem przez Dziećmierowo do Kórnika i dalej już na parkrun. Do przejechania rowerem będzie 5,2km.
Kolejną opcją jest podróż autobusem z poznańskich Rataj liniami 501 i 560. Jeśli wysiądziemy na przystanku Kórnik/Reja – do miejsca spotkania musimy dojść około kilometra.
Mijając obiekty sportowe skręcamy w prawo i powoli zanurzamy się do lasu by wkrótce po prawej stronie ujrzeć flagi parkrun i nietuzinkową tablicę informacyjną, ustawioną tu dzięki determinacji zespołu wolontariuszy.
Jeśli w miejscu spotkania pojawisz się odpowiednio wcześniej z pewnością da się zaobserwować jak zgraną ekipą są organizatorzy biegu. Każdy wie co ma robić i krząta się z uśmiechem mimo wczesnej pory. Wkrótce część z nich zniknie w lesie by zająć swoje stanowiska przy trasie.
Krótko przed dziewiątą, spodziewaj się entuzjastycznego powitania i szybkiej odprawy dla debiutantów, a gdy tylko wybije dziewiąta, wszyscy przesuną się lekko w głąb leśnej drogi by przygotować się do startu.
RUSZAMY!
Trasa składa się z jednego okrążenia z wpisaną do wewnątrz dużą pętlą.
Pierwsze 1,5 km to w zasadzie prosta, która zaczyna się drogą leśną, by przejść do utwardzonego kamieniami traktu. Po prawej tronie w 1/3 tego odcinka podejrzeć można Arboretum rododendronów, które być może nie zawsze ściągnie Twoją uwagę, jest to jednak miejsce mocno wyróżniające się z otoczenia.
Na końcu znajduje się oznaczony strzałką skręt w lewo. Tu ścieżka mocno się zwęża i warto już spoglądać pod nogi bo na ziemnej drodze często wyskakują znienacka dzikie korzenie. Dobiegamy do końca ścieżki i już u brzegów jeziora skręcamy ponownie w lewo. Teraz czeka nas bieg brzegiem i warto spoglądać co chwilę w prawą stronę bo poza przybrzeżną roślinnością i ptactwem, dostrzec będzie można drugi brzeg z jego wyjątkowymi atrakcjami. Oczywiście ten odcinek dla oka jest szczególnie widokowy zimą gdy bujna zieleń znika odsłaniając nam urokliwą panoramę na Kórnicki Zamek i miasto.
Teraz czeka nas lekka serpentyna między drzewami, mijamy małe zbiegi i podbiegi, dość śliski po deszczu mostek, leśną siłownię, aż dobiegniemy do kolejnego oznaczonego skrętu w lewo.
Teraz lekkim podbiegiem wracamy aż do głównej drogi którą już poznaliśmy i na pierwszym okrążeniu będziemy skręcać tu w lewo. Zwykle czuwa tu wolontariusz, który zagrzewa do dalszego biegu, lub marszu.
Wykonujemy ponownie tą samą pętlę, by po raz drugi przypatrzyć się niesamowitemu widokowi nad jeziorem, może nawet warto przystanąć tu na jakąś fotkę.
Powracamy, znów podbiegiem do głównej drogi by tym razem skręcić w prawo. Z tego miejsca do mety mamy już niecały kilometr. Na początku mety nie będziemy widzieli aż do ostatniego łuku gdy w oddali pojawią nam się wolontariusze.
Dobrze zorganizowana meta i entuzjastyczne powitanie, by zaraz po zeskanowaniu podejść do stołu i poczęstować się zwykle widzianymi tu frykasami lub napojami.
Wolontariat
Jeśli zamiast biegu, czy marszu chcesz wybrać wolontariat, warto skontaktować się z zespołem poprzez facebooka, bo zwykle tabela wolontariuszy wypełnia się stałymi nazwiskami dopiero w dniu biegu. Każdy tu chętnie coś robi – więc jeśli masz się dołączyć – warto odpowiednio wcześnie o to zadbać.
Uwagi
Uzupełniając powyższe muszę wspomnieć też o minusach – a są nimi komary. Co prawda na stoliku na miejscu spotkania dostępne są zwykle środki odstraszające, warto jednak zabrać ze sobą te ulubione, bo gdy tylko na dworze zrobi się wystarczająco ciepło, wygłodniałe ludzkiej krwi bestie wylatują z kniei by nas do cna z niej wyssać.
Z plusów zapadających w pamięć zdecydowanie zapisuje się ekipa wolontariatu. To energiczni i przesympatyczni ludzie, którzy od pierwszej Twojej wizyty sprawią że będziesz chcieć tu wrócić.
Po parkrunie
Jeśli już nasyciłeś się parkrunem, warto nie zmarnować czasu i skierować się na Kórnicki Rynek i promenadę. Polecić mogę śniadanie, może nie typowe i ale dostępne już od godziny 10 w Barze Podzamcze. To świetne miejsce bo zaraz po zjedzeniu można wybrać się na zwiedzanie pięknego Arboretum czy Zamku, które również dostępne są już od godziny 10:00. Później warto przespacerować się promenadą by dotrzeć do molo z fontanną. Ta może nie jest spektakularna, ale z wyższego poziomu mola po raz kolejny podziwiać możemy wspaniały widok na okolicę.
Teraz warto zawrócić, w stronę miasta i zatrzymać się na lodach czy ciastku w Kawiarni Pastelowej. Po przyjęciu kalorii można znów skierować się w stronę rynku by zajrzeć na przykład do Kościoła pod wezwaniem Wszystkich Świętych, lub zatrzymać się na chwilę by nasiąknąć atmosferą tego wyjątkowo spokojnego miasteczka. Jeśli i to nie wystarczy, dostępne są jeszcze rejsy po jeziorze, plaża miejska – latem dość mocno zatłoczona, i na przykład głaskanie alpaki.
Po wszystkim skorzystać można jeszcze z całkiem urozmaiconej oferty obiadowej, kilkorga barów i restauracji od pysznego kurczaka w Prowent Bistro po wykwintniejsze danie w Oskarze, czy Paleta Food&Friends. Takim oto sposobem dobiega końca wycieczka do kórnickiego parkrunu Błonie.
Więcej o biegach parkrun
autor: Adrian Diego Stan
Redaktor Miłośnik fotografii, zabytkowych aparatów, motocykli i Szkocji Sporty: bieg, rower, spacer, rolki, siłownia, wędrowanie Lokalizacja: Poznań | Polska