To już jutro w Inverness
Jestem już w Szkocji. Niestety zmęczenie oraz zmieszanie trunków wczorajszą nocą dało się we znaki. A jeśli dodać do tego poranny deszcz to jednomyślnie zamieniliśmy z moim kumplem Nelsonem planowany bieg w parkrunie na turystyczną przejażdżkę autem. Okolica Airdrie w której się zatrzymałem to wspaniałe miejsce dla biegaczy, ale też i dla motocyklistów. Lokalne drogi pełne malowniczych pagórków i zakrętów dają wspaniałą bazę do intensywnych treningów. Żałuję więc, że nie miałem okazji pobiegać. Ale nic straconego. Następnym razem pobiegniemy razem, bo choćby po to warto tu przyjechać ponownie.
Stresuję się jutrzejszym biegiem. Boli mnie prawe kolano i lewa stopa. Możliwe więc, że poza wytrzymałością i kondycją przyjdzie mi jeszcze zmierzyć się z odpornością na ból. Dziś cały dzień pada, ale nie martwię się o pogodę, bo ta w Inverness zawsze jest dla mnie życzliwa, nawet jeśli pokropi – zabrałem deszczówkę, więc bieg pod tym względem nie będzie nieprzyjemny. Wieczorem ugotowałem sobie solidną porcję makaronu zgodnie z zaleceniami mojej „trenerki” Darii. Ale po trudach podróży porcja okazała się nie dość solidnaniestety. Za oknem deszcz już ustał, a Wy trzymajcie kciuki za jutro, jeśli nie umrę podczas biegu to spodziewajcie się fotki na Instagramie, na której pochwalę się upragnionym medalem.
autor: Adrian Diego Stan
Redaktor Miłośnik fotografii, zabytkowych aparatów, motocykli i Szkocji Sporty: bieg, rower, spacer, rolki, siłownia, wędrowanie Lokalizacja: Poznań | Polska