Intensywna sobota Parkrun i Bieg Walentynkowy
Dziś nie pospałem sobie – musiały mi wystarczyć trzy godziny.
Zaspany i spóźniony nie pojechałem na cytadelę rowerem bo już bym nie zdążył. Zawołałem Ubera, bo miałem wielką ochotę w końcu pokicać skoro nie robię dziś wolontariatu.
Dziesiąty mój bieg Parkrun, miał być normalny. Założona czwarta strefa i bez wariactw bo mam plany treningowe na dziś jeszcze. Sam bieg w zasadzie bez jakichś większych emocji. Biegłem swoje, bez niepokoju i obciążenia. Ciągle mnie męczy brak przestrzeni w płucach, ale nadal nic się nie zmieniło w tym względzie. Mięśnie ok, stawy ok – biegnę. Pierwsze górki wyssały trochę rozpędu, ale nabrałem go przy rosarium, odsapnąłem w niższym tętnie i zaatakowałem znienawidzone czołgi. Oczywiście przytkało mnie tu jak zawsze i rozpęd nabrałem dopiero w połowie alejki już po skręcie od “Jarkowych” krzywych drzew. Zauważyłem jednak przypływ witalności, podkręciłem się więc i zacząłem biec kontrolując szybkość – mniej tętno, bo miałem je zafiksowane na czwartej strefie i o zmianach informowała mnie wibracja zegarka. Mocno się rozpędziłem zamiast zwolnić. Ostatnia prosta z dość szybkim wejściem, które utrzymałem do wielkiego dzwonu. Powoli podkręciłem tempo by przejść do sprintu. Miałem chyba najlepszy finisz ever 19,9km/h.
Czułem, że się wydoiłem na końcu, ale rzut okiem na zegarek pokazał mi większą niespodziankę poprawiłem swoje PB na parkrunie i to o minutę i dwadzieścia trzy sekundy! Ostatnie PB poprawiłem na poprzednim biegu, więc najwyraźniej jestem znów w progresie.
Potem śniadanko w Manekinie, sortowanie parkrunowych tokenów i pojechaliśmy z Jarkiem dalej na Bieg Walentynkowy nad Rusałką. Wizytacja startu, życzenia dla biegnących Ciastki.pz, poszukiwanie walentynki – z braku lepszych alternatyw fotograficzny spacer z Jarkiem. Udało mi się za to załapać na zdjęcie z blogerką Agnieszką – Fraszkowanie i Bieganie.
Niestety zimno mnie zdjęło i pora była wracać. W planach lekki bieg, więc rozgrzewka, bieg w drugiej strefie do Parku Sołackiego i 30 minut w trzeciej strefie, parkowymi alejkami, schładzanie 5 minut i rozciąganie statyczne na zakończenie. Ciekawe kiedy uda mi się przełamać 30min/5km – zajmę się tym po powrocie z półmaratonu w Szkocji.
I na zakończenie ciekawostka – w parkrun Poznań mam łącznie 9 biegów i 9 wolontariatów. Zachęcam do pomocy w organizacji bo to mega fajna zabawa. Ludzie ekstra, no i te śniadania…
autor: Adrian Diego Stan
Redaktor Miłośnik fotografii, zabytkowych aparatów, motocykli i Szkocji Sporty: bieg, rower, spacer, rolki, siłownia, wędrowanie Lokalizacja: Poznań | Polska