Ostatni trening przed 11.PKO Poznań
Wczorajszej nocy wykonałem ostatni trening przed niedzielnym biegiem w 11.PKO Poznań półmaraton. Ponieważ regeneracja pięty po biegu trwa ponad dwa dni, zostawienie sobie marginesu nie zaszkodzi, a tylko może pomóc. Założeniem tego biegu było sprawdzenie, jak poradzę sobie ze zmianą kroku z pięty na śródstopie, na co namawiało mnie parę osób. W teorii wszystko wygląda pięknie, ale u mnie krok zdecydowanie się skrócił, a co za tym idzie spadła też prędkość. Przy takiej więc technice biegu całkiem możliwe, że nie zmieszczę się w trzygodzinnym limicie. Przeryłem też zasoby youtube i większość wypowiadających się osób zdecydowanie odradza tę technikę do biegów długodystansowych, a już szczególnie jeśli nie trenowało się tak wcześniej. Dlatego też z bilansu zysku i strat wyszło mi, że dobre nasmarowanie się Voltarenem rozwiąże doraźnie problem i pobiegnę tak jak już umiem, bez większego kombinowania. Jeśli pięta zacznie mi przeszkadzać najwyżej na końcówkę biegu zmienię ułożenie ciała by lądować przodem. Sam bieg natomiast był przyjemny i zdecydowanie milej biega mi się gdy jest cieplej, jak teraz. Na niedzielę zapowiadany jest upał o czym wszyscy trąbią w ramach ostrzeżenia. Nigdy jeszcze nie biegłem w takich temperaturach, więc będzie to ciekawe doświadczenie. Mimo to nie mam jakoś specjalnie obaw, w ramach asekuracji przygotuję dodatkowe 750ml isostara w jednorazowej butelce. Stacje nawadniania rozstawione są co 5km, więc biorąc pod uwagę moje wielkie zapotrzebowanie na wodę (w tej mierze jestem jak lokomotywa parowa) z takimi zasobami i dostępnością jak i równymi odstępami od stacji, nie muszę się niepokoić. W Inverness nie do końca podobał mi się sposób zasilania na trasie, ale wszystko wskazuje na to, że rozmach poznańskiej imprezy zabezpieczy nas przed kłopotami. Wracając do testu, kondycja jest u mnie na niezmiennie niskim poziomie dlatego aspiracje mam tradycyjne – zmieścić się w limicie. Dobra wiadomość jest taka, że regularne stosowanie Voltarenu zmniejszyło odczuwanie bólu i po półmaratonie ocenię co dalej z tematem robić – czy martwić się i działać, czy uspokoić i czekać.
Wykres biegu ewidentnie pokazuje, że kombinowanie z techniką stawiania stopy rozwaliło mi kadencję, która nie dość że była bardzo wysoka to jeszcze mocno poszarpana. Patrząc na wykres możliwe, że zwróciliście uwagę na podziały stref treningu. To moje nowe odkrycie, którego właśnie się nauczyłem i umiejętność tę szlifuję. Przygotowuję sobie plan biegu, z założeniem jakiego oczekuję co do czasu, odległości i stref tętna. Gotowy program można odpalić w zegarku i poprowadzi Cię dokładnie według strategii. Tak samo działa do w treningach zaplanowanych w Polar Flow, z tym że tu sami ustalamy zasady. Zwróciłem uwagę na to, iż dwadzieścia minut biegu spędziłem w drugiej strefie i pomimo to w godzinę piętnaście przebiegłem dziewięć kilometrów. Możliwe więc, że przy dobrej trasie po asfalcie, mógłbym już pokusić się o atak w celu poprawienia wyniku na 10km, może jeszcze nie przełamię godziny ale kto wie co by wyszło.
Następnym etapem przygotowania był odbiór pakietu startowego. W jego skład weszła świetna koszulka, prosta torba sportowa, zestaw depozytowy, duży napój izotoniczny, ciekawe piwo z Grodziska, żel energetyczny, gąbka, zwrotny chip i oczywiście numer startowy. Na numerze zmieszczono dodatkowo los konkursowy, bon na tajemnicze pasta party i bon na piwo. Zobaczymy czym są te dwa ostatnie.
Aby dotrzeć do bura zawodów umieszczonego na targach, konieczne było przejście obok rozstawionych stoisk, najróżniejszych marek biegowych i takichże sklepów. Dlatego też korzystając z okazji, wreszcie kupiłem sobie pas na numer, co nie znaczy, że zaniechałem montażu zawieszek na plecaku i na pasie bidonowym. Oooo nie, ale z braku czasu ciągle sobie tylko obiecuję, że zrobię… a czasu jak nie było, tak nie ma – więc lepiej kupić coś już teraz i mieć, niż nigdy się nie doczekać.
Poza tym kupiłem sobie też brakując żelki ALE i dodatkowe BCAA z Olimpa. Odebrałem też zamówione dodatkowo krótkie spodenki biegowe z motywem półmaratonu 11.PKO. Teraz komplet prezentuje się zacnie – to raz, a dwa nie miałem krótkich spodenek, a ładna pogoda już zawitała. Jestem więc w pełni usprawiedliwiony z wydatków. Na bieg planuję jednak do tych krótkich spodenek zabrać moją zdobyczną koszulkę z Inverness w kolorze wściekłej pomarańczy.
Chciałem też kupić sobie nową czapkę, gdyż obecna trochę mnie denerwuje, ale na stoisku Buffa nie sprzedawali na raty, musiałem więc odpuścić. Tak, czy inaczej do tematu czapki muszę jeszcze wrócić, ale to już na spokojnie, po biegu.
Mentalnie jestem przygotowany, nie boję się, znam swoje miejsce w szeregu i nie czuję się z tym źle. Jestem w świetnym nastroju przed biegiem i wiem, że humor mnie nie opuści. Liczę że spotkam mnóstwo znajomych i razem będziemy czerpać z biegu dobrą energię.
Wszystkim startującym życzę aby otrzymali to, po co biegną.
Powodzenia!
autor: Adrian Diego Stan
Redaktor Miłośnik fotografii, zabytkowych aparatów, motocykli i Szkocji Sporty: bieg, rower, spacer, rolki, siłownia, wędrowanie Lokalizacja: Poznań | Polska