25 kwi

parkrun Poznań

Od dłuższego czasu sobota to mój ulubiony dzień tygodnia, bo choć moim pierwszym zorganizowanym biegiem była Cytadela by Night, to jednak regularność parkrunu szybko mnie do siebie przyciągnęła. W zeszłą sobotę obchodziliśmy trzysetne spotkanie na poznańskiej Cytadeli i przy tej okazji, chciałbym podzielić się moimi wrażeniami.

IDEA

To pierwsza z ważnych rzeczy, która zbudowała parkrun. Jest to impreza darmowa, której organizatorami są sami uczestnicy. Dzięki temu inicjatywa jest szeroko dostępna, ale też pozwala na odwzajemnienie się poprzez uczestnictwo w wolontariacie.
Dystans 5km jest doskonały by trasę dzielili wszyscy – młodzi, starsi, doświadczeni, czy amatorzy, biegacze, nordic walkerzy, spacerowicze, ale też rodziny z dziećmi w wózkach i na rowerkach, albo opiekunowie z psami. Bieg można też przeplatać marszem, dlatego nie ma absolutnie żadnych wymagań co do możliwości i doświadczenia uczestników.
Dla najwytrwalszych wolontariuszy i biegaczy opracowano system milestones, czyli pułapów po uzyskaniu których zostaje się wyróżnionym w grupie. To z kolei zachęca też innych do regularniejszej aktywności w drodze po zdrowie.

WOLONTARIUSZE

Aby bieg mógł się odbyć potrzebni są chętni do jego poprowadzenia. W zasadzie w większości przypadków nie ma problemu z naborem chętnych do pomocy, gdyż uczestnicy, którzy mają większe plany biegowe na weekend i w sobotę nie chcą już obciążenia, często pojawiają się jako pomocnicy. Kontuzje to też świetny powód do wolontariatu, bo co prawda nie można biegać, ale ciężko jest zrezygnować z towarzystwa innych parkrunnerów.
Do dyspozycji jest kilka zadań związanych z organizacją przy których można się wspaniale rozerwać. Miałem okazję obsadzić już praktycznie wszystkie z nich i muszę powiedzieć, że nie ma takich na których nie dało by się świetnie bawić. Jeśli masz gorszy biegowo dzień warto jest zostać zamykającym, a na tym stanowisku szczególnie miło jest wbiegać na metę pośród oklasków tych, którzy już ukończyli wyścig, a świadomość że spokojny bieg pozwolił ci spalić 60% tłuszczu z kalorii daje dodatkową radość.
Osoba ubezpieczająca trasę, to kolejna funkcja, którą lubię bo można się naklaskać, nawrzeszczeć i nauśmiechać, a wzajemność biegaczy jest miłym uczuciem. Ważnym zadaniem jest obserwowanie zbłądzonych owieczek, gdyż w każdym biegu zawsze pojawia się kilka osób, które nie znają trasy. Dla nowicjuszy pomocny może też być zamykający, który zgarnie ich po drodze pod swoje skrzydła. Przybicie piąteczki to zawsze miły gest podzięki.

Na mecie natomiast zawsze roi się od wolontariuszy mierzących czas, czy obsługujących system tokenów. Dzierżąc stoper jesteś pierwszym do którego biegacz uśmiecha się po dotarciu na linię mety, a podanie czasu, czy gratulacje zawsze spotkają się z miłym aktem wdzięczności, którego warto doświadczyć. Drugi wolontariusz mający kontakt z biegaczem to podający tokeny. Tokeny to małe plastikowe kody kreskowe, które potrzebne są do ustalenia kolejności na mecie, dzięki czemu daje się dopasować wbiegających do czasów zarejestrowanych stoperem. Kiedy podajesz token koncentrujesz się by biegnącemu udało się przejąć kod i kiedy już go pochwyci tak naprawdę dopiero w tym momencie kończy się bieg i rozpoczyna relaks. Można więc powiedzieć, że podający tokeny podaje też i odpoczynek i daje się to zaobserwować łatwo na twarzach biegnących.
Biegacze odzyskują oddech dopiero przy skanujących i jest to świetny moment by wymienić się uśmiechami, czy chwilę pogadać o biegu. Zeskanowany token czyli pozycję na mecie przypisuje się w tym momencie do kodu, który uczestnik biegu otrzymuje podczas rejestracji w rodzinie parkrun. Dlatego tak duży nacisk kładzie się by na biegi zawsze zabierać ze sobą kod. Raz po to aby twój wynik biegu został umieszczony na twoim koncie i byś mógł do niego wracać i porównywać, a dwa aby ułatwić zadanie wolontariuszom, którzy nie mają na liście dziur i niejasności, które należy potem wyjaśniać.
Jednym z najmniej widocznych wolontariuszy jest fotograf. Będąc nim ukrywasz się między drzewami, aby wykonać jak najlepsze zdjęcia uczestników, ale instynkt biegacza i tak zadziała i ręce same podnoszą się w geście pozdrowienia. Na tym stanowisku czeka Cię jednak jeszcze dodatkowa praca po powrocie do domu.
Dodatkową pracę bez sławy i oklasków maja też osoby sortujące tokeny po zakończeniu biegu. Niedoceniony wolontariat, który mimo braku kontaktu z biegaczami daje czasem niezłe okazje do uśmiechu i żartów.

Ostatnim z wolontariuszy jest koordynator. Osoba, która zajmuje to stanowisko ma obowiązek zmienić drugie imię na “parkrun”, a przynajmniej tak mogło by się wydawać ze względu na charyzmę i poświęcenie. Niemniej ewidentnie widać, że dzięki nim biegi mają tak niepowtarzalny klimat, a każdy z nich daje cząstkę z siebie by na tę wyjątkowość zapracować.

LUDZIE

Wyżej omówiłem jak parkrun działa od zaplecza, ale to czym tak naprawdę parkrun jest, to zgrają fantastycznie różnych ludzi. Ludzi pełnych radości, entuzjazmu, przyjaźni. Ludzi, którzy mimo różnic wzajemnie się wspierają i razem spędzają czas. Moim zdaniem to jest ten czynnik najbardziej uzależniający od parkrunu. To dla tych ludzi chce mi się co sobotę wstawać rano i pojawić się niezależnie od pogody pośród alejek poznańskiej Cytadeli. Już od pierwszej wizyty, zostałem ugoszczony lepiej niż książę z bajki. Lepiej, bo jak członek rodziny i tak właśnie czuję się do dzisiaj.

R e k l a m a

MIEJSCE

Mówi się, że trasa poznańskiego parkrunu jest jedną z najpiękniejszych, najciekawszych i najtrudniejszych. Niestety nie mam okazji do wielu porównań, ale na pewno tutejsza trasa należy do wyjątkowych. Jej rzut z góry przypomina mi pochylonego w ukłonie tancerza i łatwo daje się rozpoznać pośród treningów znajomych zapisanych na endomondo czy na innych portalach.

Wyjątkowy zapach rosnącej tu zieleni i specyficzny klimat tego miejsca łączy się we wspaniałe wrażenia. Rodowód Cytadeli jest militarny, a jej ziemie skrywają sporo cierpienia z czasów drugiej wojny światowej i walk o wyzwolenie miasta Poznań. Dziś to miejsce stało się wspaniałą oazą spokoju w centrum miasta, a dzięki rozległości i różnorodności terenu relaks i rekreacja przychodzi tu z wielką łatwością. Start biegu usadowiony jest w okolicy Dzwonu Pokoju i Przyjaźni Między Narodami, którego odsłonięcie miałem okazję podziwiać w 1986 roku i mimo rodowodu trudnych jeszcze dla Polski czasów, dla mnie już od wtedy niósł wartość uniwersalną. Tym bardziej więc dobrze się czuję gdy zbieramy się na starcie parkrunu i tym lżej czuję się gdy dobiegam do mety, bo jest to dla mnie wyjątkowe miejsce. Za wspaniałą prostą startową ciągnie się “urocza” serpentyna pierwszego podbiegu.

Ale to nie jedyna górka, która tu na nas czeka bo poznańska trasa w nie obfituje. Na szczęście krajobraz wokół zmienia się i zachęca do dalszego biegu mimo wysiłku. Później po chwili odpoczynku, czekają nas dwa długie podbiegi alejką na wale, aż do mostu. Tutaj mamy wreszcie dłuższy czas na odsapnięcie, zbieg z nawrotką i już pod mostem trafiamy w otwartą przestrzeń rosarium z dużym okiem wodnym. Obiegając to miejsce mamy czas by podziwiać rosnącą tu, zadbaną roślinność, która na przykład teraz raczy nas pięknem kwitnących drzew.

fot. Jarek Koperski

Stąd zbiegiem kierujemy się do chyba najtrudniejszego miejsca na trasie – czołgów. Ich ekspozycja umieszczona jest na mocno obniżonym terenie do którego i z którego droga wyłożona jest kostką brukową. Warto bardzo tu uważać, szczególnie zimą by nie stracić równowagi. Ale miejsce to ma też inną niespodziankę, bo przy ostrym podbiegu, kiedy już mamy wrażenie że to koniec, czeka nas drugi jego etap i dodatkowe wykończenie w “alejce pochylonych drzew”.

R e k l a m a

Wkrótce mamy już za sobą cztery kilometry, teraz zostaje już przyjemny odcinek szutrową alejką, pięć zakrętów z jednym podbiegiem i ostatnia prosta obok dzwonu wprost do mety. Jeśli nie jesteś z Poznania myślę że niezależnie od pory roku będziesz tą trasą urzeczony, więc choćby po to warto tu przyjechać.

TURYSTYKA

Istnieje pojęcie “turystyki parkrunowej”. Jest to zjawisko o tyle ciekawe, co dla atmosfery parkrunowej całkowicie zrozumiałe. Parkrun jest rodziną, zupełnie więc naturalne, że jeśli jesteśmy w innym mieście odczuwamy potrzebę odwiedzenia tej rodziny. Na dziś w Polsce mamy ponad 50 lokalizacji, w których możemy pobiec z “kuzynostwem”, ale parkrunowicze nie rezygnują z wizyt nawet zagranicznych. Sam miałem okazję pobiec w szkockim mieście Inverness, gdzie przywitano mnie jakbym biegał z nimi od zawsze. I tak to własnie działa – jesteś wszędzie mile widziany, wszędzie goszczony po królewsku i to nie zależnie czy dotarłeś tu przypadkiem, jesteś w okolicy służbowo, czy też to własnie odległy parkrun był celem Twojej podróży – jesteś u siebie.

Tu na zdjęciu widzicie fantastyczną ekipę z brytyjskiego klubu NOTFAST, którego członkowie odwiedzili parkrun w związku z uczestnictwem w poznańskim półmaratonie. Dzięki temu spotkaniu, milej było mijać się na poznańskich ulicach, czy już na mecie 11.PKO Poznań. Ale to nie moje pierwsze kontakty podczas parkrunu, bo jesienią zeszłego roku poznałem mojego biegowego brata ze Szkocji, któremu złożyłem wizytę w tym roku przy okazji uczestnictwa w półmaratonie w Inverness.

Nelson też był parkrunowym turystą, jeśli więc jest sobota, a wy utknęliście w obcym mieście – idźcie o dziewiątej na parkrun, a uczucie obcości szybko zniknie, bo każde miasto gdzie jest parkrun będzie od teraz wasze.

To nie wszystko dzięki czemu tak bardzo lubię parkrun, ale zostawmy odrobinę tajemnicy byście mogli je samemu poznać, a może też się zakochać. Trzysetne spotkanie parkrunowe w Poznaniu zakończyło się piknikiem na trawie, ale zawsze w sobotę po biegu czeka na nas wyjątkowe wspólne śniadanie, przy którym spędzamy kolejne długie minuty. Jeśli chciałbyś zobaczyć jak wygląda sobota z parkrunem to na tym filmie postarałem się to nieco przybliżyć.

Parkrun odbywa się cały rok co sobotę o godzinie 9:00
Dane kontaktowe:
Parkrun: parkrun.com
Parkrun Polska: parkrun.pl
Parkrun Poznań: parkrun.pl/poznan/

Album zdjęciowy Jarka parkrun #300
Album zdjęciowy mój parkrun #299

Publikacje zewnętrzne: Blog parkrun

R e k l a m a

autor: Adrian Diego Stan

Redaktor
Miłośnik fotografii, zabytkowych aparatów, motocykli i Szkocji
Sporty: bieg, rower, spacer, rolki, siłownia, wędrowanie
Lokalizacja: Poznań | Polska

FacebooktwitterpinterestlinkedintumblrmailFacebooktwitterpinterestlinkedintumblrmail


Jeden komentarz do “parkrun Poznań

Leave a Reply